Małgorzata Szumowska w „Body/Ciało” o śmierci, kruchości i ulotności ciała, ale i duszy, mówi językiem dystansu, i ironii. Danie wagi ciężkiej serwuje nad wyraz lekko i z humorem. I wygrywa.
Czy istnieje coś poza życiem doczesnym? Czy z duszami zmarłych możemy rozmawiać jak z żywymi? Czy medium i spirytyzm to jeszcze norma? Te i inne pytania reżyserka stawia w swoim nowym filmie i z godną podziwu przebojowością przełamuje dotychczasową konwencję w jakiej kino znad Wisły mówiło o życiu po życiu.
Historia należy do nieskomplikowanych. Pracujący na co dzień „przy martwych ciałach”, cyniczny, niewylewający za kołnierz prokurator (Jerzy Gajos), ma w domu chorą na anoreksję córkę (debiutantka Justyna Suwała). Oboje próbują sobie jakoś radzić po stracie żony i matki. Po nasileniu się choroby dziewczyny, prokurator postanawia umieścić ją w ośrodku pod opieką Anny (Maja Ostaszewska), ekscentrycznej i żyjącej we własnym świecie terapeutki o zdolnościach spirytystycznych.
„Body/Ciało” jest w gruncie rzeczy filmem kilku tematów. Rozprawia o anoreksji, o tym jak młode dziewczyny starają się z tym „głodem współczesności” walczyć. Jest opowieścią o przemijaniu, czego najjaśniejszym dowodem mają być niedoskonałe, pomarszczone, starzejące się ciała bohaterów. Ale jest też w końcu obrazem zderzenia się dwóch światów. Świata Anny – wierzącego, że czeka na nas coś po śmierci, próbującego się z tamtym światem skomunikować. Świata prokuratora – gdzie jest tylko miejsce na sceptycyzm, cynizm i ironię. I choć próbuje on na moment wyjść z własnej roli, kończy się to na życzliwym, ale jednak śmiechu.
To dzięki czemu tą walkę światopoglądów ogląda się z taką przyjemnością jest – wprost wyśmienite – aktorstwo głównych bohaterów. Gajos tylko potwierdza swoje bezapelacyjne królowanie – to obecnie najwybitniejszy żyjący polski aktor filmowy i teatralny. Jego prokurator, zgorzkniały i zdystansowany wygrany jest na mistrzowskiej, stonowanej charyzmie ciała i nienadekspresji środków wyrazu. „Oszpecona” fizycznie Ostaszewska jak kameleon przeobraża się tu w zamkniętą w sobie, zakompleksioną stosunkowo młodą kobietę, która przeżywa wieczną żałobę po stracie dziecka. W jej wypadku tytułowe ciało zostało zamknięte na cały świat, a przynajmniej świat mężczyzn. Zakryte kilku warstwami staroświeckich spódnic i sukienek. Spotkałem się ze stwierdzeniem, że w kilku scenach w jej spojrzeniu dostrzegalna jest pewna przeszywająca nieobecność. Coś jest na rzeczy. I jest to niepokojąco doskonałe.
Czuć w nowym filmie Szumowskiej coś z ducha Kieślowskiego. To trochę jakby jeden z odcinków „Dekalogu”, który nigdy nie powstał (Gajos zagrał zresztą w czwartej części). Szumowska idzie jednak dalej. Tam, gdzie Kieślowski w swojej metafizyce zatrzymywał się na dobrze oznaczonym miejscu, ona przekracza granice. Nie chcąc psuć zabawy z seansu napiszę tylko, że wygrywa zaskakującym – nawet jak na nią samą – humorem. Patrzcie scena pierwsza i ostatnia.
To, co mogło przeszkadzać we wcześniejszych obrazach reżyserki (nawet w bardzo dobrych przecież „33 scenach z życia”), czyli fakt, że często były zbyt artystowskie i manieryczne – tutaj odpuściło. Nie zapowiadała się wcześniej, nie dzwoniła, przyszła znienacka i… uderzyła z siłą huraganu. Szumowska, pomimo ciężkiego tematu, nakręciła najbardziej wyluzowany obraz w swojej karierze. I wygrała… swój najlepszy film.
Body/Ciało reż. Małgorzata Szumowska. Polska, 2015.
A jakie WINO do tego?
Do filmu Szumowskiej poleciłbym wino z Górnej Adygi, które pod ciałem górskiego, nieogolonego pasterza kryje zaskakującą, wrażliwą duszę. Rzecz jest o Cantina Terlano Pinot Bianco Vorberg 2010.
Żółta, słomkowa barwa. Nos chłodny, rześki, kwaśne jabłka i gruszki w zapachu, lekka nuta ziołowa. Smak wytrawny, mocno mineralny. Ciało dobrze zarysowane, ale nie wypełniające. Wino nieśpieszne, dla wytrwałych. Pełnię doznań otwiera po dekantacji, co bardzo polecam, mocno wtedy zyskuje. W ogóle należy z nim trochę poczekać. Kieliszek pół godziny po otworzeniu butelki, a próbka z dnia następnego z karafki to dwa zupełnie różne wina (rzecz jasna z korzyścią dla tego drugiego).
Do kupienia w cenie 97 zł u importera Salute, poprzez sklep internetowy.
Fotosy z filmu: Materiały promocyjne dystrybutora.
Moze w koncu polski film mi sie spodoba bo ostanio slabo